środa, 30 grudnia 2015

bez zajęcia

Ciągle słyszę o bezrobotnych absolwentach socjologii, politologii itp. A moze trzeba było skończyć jakieś technikum, dające konkretny zawód, o politechnice już nie wspomnę, bo dla absolwenta „marketingu i zarządzania” ukończonego na jednej z „znakomitych” prywatnych „wyższych ” uczelni , politechnika jest uczelnią za trudną. No cóż, mamuśka swoją pociechę wysłała na studia, bo w rodzinie musi być magister, to teraz jest płacz. Jakoś tak sie dziwnie składa, ze do mojego warsztatu w ostatnich kilku latach nikt nie zajrzał w poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy. Wie gdzie są ci bezrobotni? Czasy że państwo musiało dać pracę odeszły razem z minionym ustrojem że każdy powinien zarabiać nieproporcjonalnie dużo względem swoich kwalifikacji i pracy, którą wykonuje.  któremu przypisał Pan oprócz mnie ten pogląd, stwierdził wręcz po gruntownym przebadaniu przypadku Szwecji (której systemu gospodarczego jest wielbicielem), iż prowadzona tam polityka gospodarcza zmierzająca do zrównania płac miała niekorzystne skutki (inflacja, ale mogę się mylić). Obecnie, czyli po rezygnacji z centralnych negocjacji płacowych w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, negocjacje płacowe są tam prowadzone pomiędzy zrzeszeniami pracodawców a separator serwisowanie związkami zawodowymi na poziomie branż (niech Pan mnie poprawi jeżeli się mylę). Skutki gospodarcze tego systemu w połączeniu z wysokimi nakładami na innowacje sięgającymi (ok 3% PKB; tak, tak również z nakładów przeznaczanych przez państwo z podatków) są znacznie lepsze niż skutki krytykowanej przez profesora Kowalika (nr 6 w rankingu najczęściej cytowanych polskich ekonomistów Gazety Bankowej) polskiej drogi transformacji i reform gospodarczych, czyli „epigońskiej rewolucji mieszczańskiej”.
Co do Stanów Zjednoczonych oraz poziomu bezrobocia i liczby osób w więzieniach na 10.000 obywateli- moja uwaga dotyczy prac Zygmunta Baumana (z którym na ogół się zgadzam) i Immanuela Wallersteina (z którym często się nie zgadzam). Według Baumana poziom bezrobocia i liczba uwięzionych decydują o jakości państwa i są skrajnymi przykładami wykluczenia społecznego. Jeżeli zaś chodzi o Wallersteina to w jednej ze swoich książek przytoczył przykład USA i Niemiec, czyli krajów, które były na początku zeszłego dziesięciolecia były uważane za biegunowo różne w podejściu do rozwiązywania problemu bezrobocia. W Brazylii kraju dotkniętej plagą korupcji elit miała miejsce wymiana zdań na konferencji prasowej. Niemiecki minister gospodarki indagowany przez miejscowego dziennikarza o to dlaczego jego rząd nie przeprowadza reform w stylu amerykańskim w celu zmniejszenia bezrobocia stwierdził, że należy dodać liczbę osób bezrobotnych w USA do liczby więźniów i zestawić z podobnym równaniem dotyczącym jego kraju.

czwartek, 10 września 2015

odium

emigracjne refleksie brzmia jak intelektualny niedosyt narcystycznego oportunisty. Jezeli pana bardziej osobiste dramaty niż polityczne kalkulacje intersuja to proponuje “przeniesc sie” do Caritasu.
” Polityczni awanturnicy dochodzą do głosu, gdy państwu brakuje oświeconych przywódców z charyzmą i odwagą. Despoci żerują na społecznej apatii i braku elementarnej solidarności. W atmosferze pełnej przesądów i pogardy umiera demokracja.”Mieszkam w Niemczech i popieram tutejszą politykę azylową, uważam ze jest dobra także dla Polski, pamietajmy ze z tego milina ludzi max 5-10% dostanie status uchodźcy więc chyba dobrze by było, szczególnie dla strony popierającej dawanie azylu, nie operować po prostu liczbami “chętnych” nawet W Niemczech na azyl moga liczyć jedynie ludzie z Syrii i Libii.
Szkoda ze cała reszta próbuje sie pod nich podczepiać, powodując zatkanie systemu oręż opór części społeczeństwa w Europie. Przesadne uogólnienie, Kubańczycy hurtem ryzykowali życiem swoich dzieci w znacznie bardziej niebezpiecznej Zatoce Meksykańskiej generalnie z powodów ekonomicznych a nie wojny czy despotyzmu.
Syryjczycy mają, przyznaję, specjalny powód uciekać i jest nim de facto ohydna wojna wytoczona Syrii przez Stany, UK i Francję. I to na te państwa spada moralne odium za tragedię w Syrii i wynikające z nią migrację. Do Niemiec trafi parę tysięcy z obecnego rzutu węgierskiego, do końca roku będzie ich pewnie ogółem kilkaset tysięcy na całe EU. A co z resztą która nigdy z tego kraju nie wyjedzie? Zamiast płakać nad kilkoma tysiącami migrantów ja bym rozpaczał nad ohydą moralną tych którzy doprowadzili do tego co się w Syrii dzieje. Tych którzy ją codziennie bombardują.
 Słyszał ktos moze wywiad z ojcem tego dziecka ktore utonęło próbując sie dostac na Kos? Ten kretyn praktycznie zabił całą swoją rodzinę, powinien zgnić w więzieniu, tymczasem kreuje się go na ofiarę ( sam mowi ze fale były o wiele za wysokie na przeprawę a całe zdarzenie miało miejsce po 4 minutach od odbicia od brzegu)
Przy takiej wespianskiej jakosci dziennikarskiego warsztatu bedzie Kaczynski Yedi.

środa, 4 lutego 2015

50zł

Naprawde da rade przeżyc za te 50 zl. przekonałam sie jak moj kochany tatus zabral mi alimenty ktore przychodzily od matki dla mnie. ucz sie dziennie i radz sobie sama( co bylo ciezke do realizacji zwazywszy na 3 imprezowe kolezanki w pokoju w bursie którym rodzice wszystko oplacali za palona przez nich trawke tez nieświadomie płacili muzyka grała niemal 24 h/dobe a ty spij i ucz sie w takich warunkach). dofinansowania natomiast dostawały koleżanki ktore mialy miejsce zameldowania "na wsi" czyli np mieszkaly w odleglości pół kilometra ode mnie. To kiedy wpadnie w anemię czy dostanie raka odżywiając się jak żebrak. A jeśli zachoruje, opłata za bezpłatną opiekę u specjalisty oraz wykup leków? Do 1 kwietnia jeszcze trochę brakuje....Nie bardzo można było zmienić miejsce zameldowania bo wlasciciele sie boja i nie chca meldowac. Super! I jak młoda osoba która chciałaby poprawić swoje zycie ma to zrobić? Wielu mlodych ludzi ma naprawdę ciężko i naprawdę jest wielu studentów ktorzy żyja za 50 zl na jedzenie miesiecznie nie dostajac "wałówki" z domu. najlepsze wyjście to wyjechać za granice i tam zarobić na studia, aczkolwiek niech sie nikt nie dziwi ze wielu młodych ludzi z zagranicy nie wraca bo tu nie ma do czego wracac... Ale ja raczej wolałbym coś w stylu jak student którego w żaden sposób nie wspomagają ubodzy rodzicie ma wyżyć na studiach zarabiając 800 zł na ręke (o ile w ogóle udało mu się znaleźć jakąkolwiek pracę) bo wielu takich znałem w okresie studiowania. Po opłaceniu czynszu rachunków i wszystkich innych pierdół czasem nie zostawało nawet 50 zł na jedzenie. Fajnie że macie sposoby na oszczędne życie ale ja wolałbym temat jak poprawić rynek pracy.... aby studenci mogli normalnie jak ludzie pracować i zarabiać i nie musieli kombinować jak "Dzień 1. chleb razowy z masłem i solą na śniadanie. obiad-kolacja frytki "talarki" Dzień 2. bułka z dżemem. Obiad-kolacja frytki "paski" Dzień 3. chleb ze smalcem i ogóreczkiem. Obiad-kolacja gotowane ziemniaki ze smażoną cebulką (rarytas tygodnia:)) Dzień 4. bułka z kawą. Obiad-kolacja makaron z dżemem. Dzień 5. kawa na mleku i bułka z dżemem. Obiad-kolacja 2 jajka sadzone z ogóreczkiem. Dzień 6. kawa z mlekiem, bułka z masłem. Obiad frytki "talarki" kolacja frytki "talarki" (zostały z obiadu) Dzień 7. wyjazd do domu po prowiant. Mieszkając w akademiku ( przez pierwszy rok bez stypendium zadnego), w II połowie miesiąca jadłam chleb z delmą i z wegetą, na obiad zupka chińska ( nie vifon bo ta była najdroższa, znalazłam tańszy odpowiednik) i na kolację chleb z delmą i wegetą. Chleb ( zazwyczaj zostawał z dnia) pomiędzy 4 a 5 rano zawsze dostawałam w sklepie nocnym za darmo, bowiem o 6 przyjeżdżała świeża dostawa. Piłam tylko herbatę, kawa rzadko choć zdarzało się. W 2007 roku skończyłam studia z wyróżnieniem. Urodziłam zdrowe dziecko i na zdrowie nie narzekam. Co cię nie zabije to cię wzmocni. Teraz natomiast dbam o to aby jedzenie nie zostawało na talerzu, choć nie musiałabym wcale. Opłata za pobyt w akademiku 200zł. Ksera (bo na książki mało kogo było stać) 100 na miesiąc (nauczyciele dawali też swoje materiały do kser.).Bilet miesięczny 50 zł (bo budynki Uczelniane porozrzucane na 2 końcu miasta). Do tego rodzice dawali mi 150 zł.Na tyle ich było stać.Wiadomo-jako kobieta-miałam comiesięczny wydatek z tego na środki higieniczne. Reszta na jedzenie.Wielu było z biednych rodzin. Jeździliśmy za miasto na pole i zbieraliśmy kukurydzę i jedliśmy gotowaną. Mimo takiej biedy-skończyłam dobre studia

na żarcie

Nie jest to skomplikowane bo od lat tadze sobie doskonale majac dziennie do wydania na zywnosc 4 zl.Raz w tygodniu gotuje zupe na 6 dni ,jem na obiad i kolacje z chlebem. Na śniadanie 2 bułki zwykle ze szklanka mleka .  Jak zaoszcędze na zupie to kupuje dzem do bułek.W niedziele odmrażam z mrożonych zapasow np 1 golabka lub mielonego kotleta i gotuje 6 ziemniaków.  Jeżeli ktos podaruje mi warzywa to jest do tego surowka jeżeli nie to bez.Wieczorny obchód sklepów i szukanie przecenionego pieczywa .Wedlin i sera zółtego nie kupuje nigdy bo za drogie. Jezeli uda mi sie zaoszczędzić na rachunkach to stac mnie na herbatniki zwykle do herbaty bo kawa jest za droga. Prasy książek nie kupuje bo mam internet za 30 zl miesiecznie. Z renty 530 zl oplacam czynsz 300 zł,50 światło,10 gaz,30 internet,reszta na jedzenie i nigdy nie jestem głodna. Wszystko idzie w górę- drożeje...a pensje?? Panie premierze proponuję żeby pozostawił Pan swe wygody, pensję i dietki i przez rok pobierał najniższa pensję. Proszę bardzo ciekawe co wtedy Pan powie! Niech Pan sie postara o kredyt na budowę domu z taka pensją, lub kupi mieszkanie albo wynajmie! Niech Pan za te pieniądze ubierze swoja rodzinę, opłaci rachunki i zaopatrzy lodówkę. Nic już nie wspomnę o kupnie ksiażek do szkoły i przyborów szkolnych!  Jak tu żyć!  Weź się Pan do roboty i zrób coś w końcu dla ludzi a nie dla siebie! Niech Pan Premier udowodni, że wybór Pana na stanowisko premiera to nie pomyłka! Młoda rodzina ma w tym kraju przerypane!  Czy jedynym celem tego rządu jest wyludnienie Polski?  Bo widać że tylko w tym kierunku zmierza wasza polityka!  Czy żeby godnie i normalnie żyć mamy wyjechać?  Czy nasze dzieci - Polacy maja uczyć się niemieckiego i mieszkać za zachodnia granicą?? To po co nasi dziadowie walczyli o nasz kraj Ja mam 200 złotych na osobę/ miesiąc. Podobnie żyję z bielizną. Aha, nie jestem rencistą - pracuję za 1500/miesiąc i spłacam kredyt - gdyby nie on, to mógłbym hmm. Przykro się robi, że niektórzy nie mogą sobie pozwolić na więcej . Szkoda że czasem trudno dotrzeć do takich osób, a łapę po kasę wyciągają menele, którzy to przepiją, a ludzie bezmyślnie dają alkoholikom.  Myślę, że to może być realne. U nas się nie przelewa, ale na tydzień , przy pięciu osobach, idzie 150 zł. dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że posiadamy w składzie osobowym cukrzyka, niemowlę oraz osobę starszą z alergia pokarmową. No ale chcieć to móc, prawda? mając dziennie 1,66 wydałbym na tatre pils 1,36 w aktualnych promocjach delikatesy centrum + bułka kajzerka zostaje mi 1 grosz czyli po jakims czasie składania będe mógł sobie kupić harnasia i gitara 1.


  Jak może Student przeżyć bez Alkoholu, no jak. 2. Czy jedzenie surowej marchewki z pietruszką, można nazwać posiłkiem ?. Poziom tego testu można porównać do Osła, który też próbował przeżyć z biednej poselskiej wypłaty na bieliznę. Niech ten student przejdzie się do lekarza, spyta się co powinien jeść, żeby być ZDROWYM, zamiast głodować miesiąc, a później wydawać na witaminy i leki. Takie testy mają racje bytu, na tropikalnej wyspie nudystów. Teraz już wiem dlaczego minimalna wynosi 1111,86, bo ludzie tacy jak ten student nie biorą pod uwagę że trzeba się ubierać, myć, edukować, przemieszczać, ogrzewać i nocować. Dlatego u nas będzie się wpajało że 1500 to jak 1500 euro. Ale ja Was nie rozumiem... Jesteście tacy oburzeni, a ja dzisiaj jem na obiad krem z brokułów, który mi wystarczy najmniej na 2 dni. Całkowity koszt to jakieś 4 zł. I to niby jakiś zły posiłek? Ja nie muszę jeść obiadu za 20 zł, żeby mi smakował i był bogaty w wartości odżywcze. Nie mówię, żeby od razu jeść za 50 zł, ale... Bez przesady

sobota, 17 stycznia 2015

czytanka

A moją ulubioną książką, a raczej serią o Indianach była trylogia “Złoto Gór Czarnych” Fiedlera czyli Orle pióra, Przekleństwo złota i Ostatnia walka Dakotów. Winnetou Maya też mi się podobał, jak i wszelkie książki o Indianach i Dzikim Zachodzie. Powieści Coopera przyznam się, że ciut mniej. Najbardziej chyba z nich przypadł mi do gustu “Ostatni Mohikanin”. Największe wrażenie jednak zrobiła na mnie książka “Troje na prerii”Charlesa Portisa. Wiadomo- samotna dziewczyna chcąca pomścić swego ojca. Do twórczości Maya nawiązuje też po trosze książka, którą przeczytałem w latach 70 – “Old Piernik, prerie i my” T. Zimeckiego. Opis autostopowej wędrówki dziadka i 2 wnuków przez Polskę miał sporo uroku, niestety nadpsutego przez natrętną dydaktykę i propagandę. Przez to, ze na mojej holi przez ponad tydzień laptopa nie było, naryktowało mi sie zaległości. I dlotego dopiero teroz uwidziołek u Poni Justyny taki pikny indiański wpis! A tak w ogóle to Indian z górolami barzo wiele łący. Indianie za opaskami na głowie nosom piórka – i górole przy swyk kapelusak tyz nosom piórka. Indianie majom takie pikne siekierki (cyli tomahawki) – i górole tyz majom pikne siekierki (cyli ciupagi). Typowy Indianin mo orli nos – i typowy górol tyz. A w dodatku hyrnego indiańskiego zawołania “Howgh!” nie mozno przetłumacyć na ceprowski. A na góralski mozno! Bo “Howgh” po indiańsku znacy mniej więcej telo, co “Haj” po góralsku
Zapadła mi w pamięć fajna scenka, gdy bohaterowie – w indiańskich strojach – zatrzymują ciężarówkę, a jej kierowca wybałusza oczy i budzi śpiącego kolegę wołając: – Wacuś, Ameryka, Indiany! Przejechalim, Wacuchna, Polskie. Mówiłem żeby nie za dużo dać w gardło!

klasyki

Swoją drogą, ciekawe byłoby zbadanie, jak swojego Winnetou przetrawiły różne osoby o istotnym wpływie na kulturę/historię. “Śmierć tak dalece szkodzi ciału, że się ją rzadko kiedy przeżywa”.
“Halo master! Na drugi raz zapanujcie nad swym głosem i ryczcie cokolwiek ciszej!”
“Greenhorn uczył się przez dziesięć lat astronomii, ale choćby równie długo patrzył w niebo, nie poznałby która godzina”.
“Ucho moje słyszało dopiero co, że masz między bladymi twarzami prawo rozkazu”.
“-No sir, jakże się sprawiłem?
– Jak prawdziwy, rzetelny oszust.”
To najsmakowitsze cytaty z “Winnetou”, jakie mi przyszły do głowy. Niech sobie krytycy krytykują Maya, a ja swoje wiem
Niestety, wielbicielem wodza Meskalerów był Adolf Hitler, który wskazywał go swoim dywizjom jako wzór odwagi Old Shatterhand to też wymarzony wzór dla każdego niepozornego (z pozoru) wodza tłumów, którego pięści (~ sile argumentów) nikt się nie oprze.
Sienkiewiczowski Wołodyjowski teoretycznie też mógł być inspirowany OS, ale historycy literatury o tym milczą Na pewno jest dawka mayowszczyzny w “Złym” Tyrmanda.
No tak, dochodzimy do nieuniknionego pytania – czy “Winnetou” był ulubioną lekturą małego Jarka Kaczyńskiego. Też zamierzam w przyszłości przeczytać moim synom. A może mój mąż się tego podejmie? Jeszcze mamy czas, ale już niedługo. To nieprawda, że Indianie są niemodni. Jeśli dzieciom podaje się tylko Spidermana, to nic dziwnego, że na balikach królują właśnie ludzie – pająki. Indianie fascynują Tomka – to dzięki świetnemu słuchowisku Bajki – Grajki “Wielka Niedźwiedzica” i “Tomek na wojennej ścieżce”. Tę ostatnią czytaliśmy we fragmentach, ale posmak pozostał i jeszcze do niej wrócimy. W dodatku w naszych ukochanych “Dzieciach z Bullerbyn” chłopcy ciągle bawią się w Indian, więc moi chłopacy również – uszyłam im nawet wigwam. Myślę, że wiele zależy od nas, rodziców, by podsuwać dziecku lektury. Samo na pewne rzeczy nie natrafi. “Tomek na wojennej ścieżce” obrósł w naszym domu legendą, bo mój mąż się na niej wychował i często to powtarza. Swego czasu czytałam fajny artykuł (chyba w Polityce – wydrukowałam go sobie z archiwum – Sorry Winnetou). Pewnie Indiano- manię mamy już za sobą, nie będzie takiego szału jak kiedyś, dzieci też mają swoich bohaterów, jednak ja, podobnie jak Pani spróbuję, za jakiś czas właśnie poczytać Maya. Można doszukiwać się drugiego dna – niekoniecznie pozytywnego – dla dziecka i tak najważniejsze są przygody, emocje w ściganiu wrogów i polowaniu na bizony. Nie da się ukryć, że May był ulubionym autorem Adolfa, ale czy to ma przeszkodzić w tym, żeby wrócić do tej książki?