czwartek, 29 września 2022

zagrożenie

Do działań rządu odniósł się wieczorem w środę Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju i bliski współpracownik premiera Morawieckiego. - Dziś mamy trudny wybór - albo reguła wydatkowa, albo węgiel, bezpieczeństwo firm i miejsc pracy czy silna armia - napisał na Twitterze.Następna władza straci 4 lata na przywracanie normalności prawnej w tym kraju. Nie zdziwi mnie już żadna akcja PISu. Jakim prawem wydatki upychane są gdzieś po kątach balansując na granicy prawa. Budżet państwa to teraz nic nie warty śmieć.naplujesz w twarz a on pomyśli, że to deszcz. Zarówno kaczka, duduś i reszta ekipy inteligencją nie grzeszą ale nadrabiają chciwością. Jako przedstawiciel młodego pokolenia mam nadzieję, że KIEDYŚ dożyje czasów, aby w Polsce było jeszcze normalnie. Jednak z każdym dniem tracę ta nadzieję, chyba, że pozdycha całe pokolenie komuchów z kaczorem w roli głównej. Całemu pis życzę najgorszej odmiany rakasię nowym planem Balcerowicza i likwidacją wszystkiego co zostało. Tyle że tym razem nikt tego już nie wykupi i zamienimy się w przeciętny kraj Trzeciego Świata podobny np do Filipin albo Tanzanii już na zawsze. Będzie to jednak Tanzania bez Zanzibaru. No i złotówka znowu stanie się walutą parszywą a oszczędności będą w dolarach, juanach, jenach, złocie i tego typu zasobach. - Nie jestem zwolennikiem zwiększania zadłużenia, bo dług nie tworzy bogactwa, tylko akumulacja kapitału ludzkiego i finansowego. Ale jakie znaczenie ma, czy dług jest zaksięgowany na koncie budżetu centralnego, czy funduszu? Kluczowe jest rozwiązywanie problemów, nie księgowośćmafia po prostu chce zostawić następcom z opozycji "spalony step". Oni mają świadomość, że wygranie kolejnych wyborów leży poza ich zasięgiem. Takie ich jest dążenie do celu i dążą do niego konsekwentnie. Czego tutaj nie rozumieć

wysokie progi

Na Twitterze napisał on, że "w momencie gdy złoty bije kolejne rekordy słabości, pojawia się projekt legislacyjny demolujący ostatnie pozory prowadzenia polityki budżetowej zgodnie z zasadami czy regułami". "Taka jazda bez trzymanki raczej podważa zaufanie do naszej waluty... A słaby złoty napędza inflację" . - Po nas choćby potop - tak mogę podsumować te działania. Efektem będzie zupełny demontaż finansów publicznych, ich wiarygodności, co może mieć fatalne skutki na rynkach finansowychO co chodzi ze scenariuszem brytyjskim? Na początku tygodnia informowaliśmy w money.pl, że kurs funta w stosunku do dolara spadł do najniższego poziomu od 1985 r. Dlaczego? W piątek brytyjski odpowiednik ministra finansów Kwasi Kwarteng zapowiedział największe od 50 lat zmiany https://udraznianie.ovh podatkowe w tym cięcia na zawrotną kwotę 45 mld funtów. Rynek na tak wielkie luzowanie fiskalne zareagował agresywną wyprzedażą funta. Kurs brytyjskiej waluty padł na kolana i odnotował spadek rzędu 5 proc. Z kolei brytyjskie obligacje skarbowe zaliczyły największą przecenę w historii, co oznaczało drastyczny wzrost rentowności brytyjskiego długu. Sprawa jest na tyle poważna, że w środę pochylił się nad nią Międzynarodowy Fundusz Walutowy otwarcie krytykując działania rządu Liz Truss, a Bank Anglii musiał wprowadzić do 14 października zakup obligacji skarbowych tego kraju, tak by ich cena nieco wzrosła (czyli rentowności spadły)."Jeszcze nie znaleźliśmy się w punkcie, w którym doznalibyśmy tak drastycznej przeceny waluty i skoku rynkowych stóp procentowych (...). Ale mamy podobny problem, co oba kraje: wybory, którym towarzyszy presja na zwiększanie wydatków publicznych i obniżanie podatków" - pisze w porannym komentarzu w "Pulsie Biznesu" ekonomista Ignacy Morawski, mając na myśli wspomnianą Wielką Brytanię oraz Węgry, które również mają spore problemy przez nierozważną politykę gospodarczą premiera Orbana.
Według Morawskiego, na ten moment jeszcze się bronimy jako kraj i jeszcze nie doświadczyliśmy panicznej wyprzedaży waluty. "Ale jesteśmy na krawędzi. Jesteśmy jak jacht płynący na pełnym przechyleniu, któremu wystarczy jeden podmuch do wywrotki. Wysoka inflacja i wybory to mieszanka wybuchowa" Warto przypomnieć, że rząd w ostatnich latach powoli rozmontowywał regułę wydatkową, poszerzając sobie możliwości wydawania pieniędzy. Tak było np. w 2020 r., usługi wuko kiedy w ustawie o pracownikach delegowanych nagle wyłączono spod reguły wydatki inwestycyjne. Wtedy to przedstawiciele Ministerstwa Finansów publicznie przepraszali, że w ten sposób nie powinno się przeprowadzać żadnych zmian w finansach publicznych. Teraz jednak zastosowano dokładnie taki sam mechanizm. - Ten (aktualny - przyp. red.) zapis, jeszcze w postaci wrzutki nocnej, to skrajna bezczelność, kpina z systemu finansów publicznych. Nazwiska? Kto to wymyślił? To najwięksi szkodnicy finansów publicznych. W przyszłości nie ma dla nich miejsca w MF Głos Sławomira Dudka w sprawie powtórki rozwoju wydarzeń z Wysp, tyle że w wydaniu polskim, nie jest odosobniony. Wyrzucenie jakichkolwiek lejców, którymi prowadzi się finanse publiczne Polski, brak wpisania do ustawy budżetowej dziesiątek miliardów złotych wydatków związanych z zamrożeniem cen prądu i gazu, 14. emeryturą czy tarczą antyinflacyjną może nagle nie spodobać się inwestorom, którzy zaczną reagować nerwowo, co odbiłoby się na złotym i polskim długu.

w skandalu

PiS chce rozmontować regułę wydatkową, która blokuje bezkarne zadłużanie się rządu, i robi to w najgorszy możliwy sposób. Władza bez żadnych konsultacji do ustawy o ochronie odbiorców energii elektrycznej dodała krótki zapis zupełnie zmieniający regułę. - To jedna wielka hucpa. Skandal nad skandale. Rząd nie tylko pokazuje "gest Lichockiej" UE, ale naraża nas na scenariusz brytyjski, czyli niszcząc finanse naszego kraju, doprowadzi do drastycznego osłabienia złotego i wzrostu rentowności obligacji. Zbliżamy się do katastrofy na własne życzenie - przekonuje w rozmowie z FOR i SGH. Do sprawy odniósł eszcze na początku września pisaliśmy, że Ministerstwo Finansów wprost przyznało, iż tworząc założenia do budżetu na 2023 r., nie znało planów finansowych funduszy przy Banku Gospodarstwa Krajowego. A bank ten zarządza olbrzymim Funduszem Przeciwdziałania COVID-19. Stał się on dla polityków workiem, z którego wydatkują już miliardy złotych m.in. na Regionalne Centrum Patriotyzmu, Fundusz Polski Ład czy dofinansowanie samorządów. Wtedy MF broniło się, że do stabilizującej reguły wydatkowej, której limit ma wpływ na poziom wydatków budżetowych, zaliczane są wydatki funduszy BGK. I była to dobra wiadomość. Niestety, zaraz może się okazać, że będzie już nieaktualna. Bo PiS niepostrzeżenie chce regułę wydatkową rozmontować i robi to w najgorszy możliwy sposób. Ministerstwa Finansów, to krok ku zupełnemu rozmontowaniu reguły wydatkowej, zrobiony w fatalnym trybie jako nowelizacja do ustawy "energetycznej", zamiast jeśli już to oddzielnie przygotowanej i przedyskutowanej (w tym również z agencjami ratingowymi i inwestorami kupującymi polski dług) ustawie z ramienia MF. To jedna wielka hucpa. Skandal nad skandale - krytykuje pomysł rządu. Przypomina, że w ramach kamieni milowych w KPO rząd zobowiązał się do uszczelnienia reguły. Jego zdaniem, te zapisy są równoznaczne z "gestem Lichockiej" wobec Unii Europejskiej