sobota, 17 stycznia 2015

klasyki

Swoją drogą, ciekawe byłoby zbadanie, jak swojego Winnetou przetrawiły różne osoby o istotnym wpływie na kulturę/historię. “Śmierć tak dalece szkodzi ciału, że się ją rzadko kiedy przeżywa”.
“Halo master! Na drugi raz zapanujcie nad swym głosem i ryczcie cokolwiek ciszej!”
“Greenhorn uczył się przez dziesięć lat astronomii, ale choćby równie długo patrzył w niebo, nie poznałby która godzina”.
“Ucho moje słyszało dopiero co, że masz między bladymi twarzami prawo rozkazu”.
“-No sir, jakże się sprawiłem?
– Jak prawdziwy, rzetelny oszust.”
To najsmakowitsze cytaty z “Winnetou”, jakie mi przyszły do głowy. Niech sobie krytycy krytykują Maya, a ja swoje wiem
Niestety, wielbicielem wodza Meskalerów był Adolf Hitler, który wskazywał go swoim dywizjom jako wzór odwagi Old Shatterhand to też wymarzony wzór dla każdego niepozornego (z pozoru) wodza tłumów, którego pięści (~ sile argumentów) nikt się nie oprze.
Sienkiewiczowski Wołodyjowski teoretycznie też mógł być inspirowany OS, ale historycy literatury o tym milczą Na pewno jest dawka mayowszczyzny w “Złym” Tyrmanda.
No tak, dochodzimy do nieuniknionego pytania – czy “Winnetou” był ulubioną lekturą małego Jarka Kaczyńskiego. Też zamierzam w przyszłości przeczytać moim synom. A może mój mąż się tego podejmie? Jeszcze mamy czas, ale już niedługo. To nieprawda, że Indianie są niemodni. Jeśli dzieciom podaje się tylko Spidermana, to nic dziwnego, że na balikach królują właśnie ludzie – pająki. Indianie fascynują Tomka – to dzięki świetnemu słuchowisku Bajki – Grajki “Wielka Niedźwiedzica” i “Tomek na wojennej ścieżce”. Tę ostatnią czytaliśmy we fragmentach, ale posmak pozostał i jeszcze do niej wrócimy. W dodatku w naszych ukochanych “Dzieciach z Bullerbyn” chłopcy ciągle bawią się w Indian, więc moi chłopacy również – uszyłam im nawet wigwam. Myślę, że wiele zależy od nas, rodziców, by podsuwać dziecku lektury. Samo na pewne rzeczy nie natrafi. “Tomek na wojennej ścieżce” obrósł w naszym domu legendą, bo mój mąż się na niej wychował i często to powtarza. Swego czasu czytałam fajny artykuł (chyba w Polityce – wydrukowałam go sobie z archiwum – Sorry Winnetou). Pewnie Indiano- manię mamy już za sobą, nie będzie takiego szału jak kiedyś, dzieci też mają swoich bohaterów, jednak ja, podobnie jak Pani spróbuję, za jakiś czas właśnie poczytać Maya. Można doszukiwać się drugiego dna – niekoniecznie pozytywnego – dla dziecka i tak najważniejsze są przygody, emocje w ściganiu wrogów i polowaniu na bizony. Nie da się ukryć, że May był ulubionym autorem Adolfa, ale czy to ma przeszkodzić w tym, żeby wrócić do tej książki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz